Mamy pierwszą prace na konkurs "Znacie Panią Artarenę?". Tajemnicze opowiadanie o Pani Artarenie napisał Bogusz Bogatko. Przypominamy, że konkurs trwa do 10 października, więc narzędzia w dłoń i działajcie!
Artłowczyni.
Smużka papierosowego dymu snuła się wśród starych kamienic. Płynęła przez uśpioną dzielnicę ciemnych zakamarków. Jeśli ciekawski wędrowiec podążał by cierpliwie jej śladem, natknął by się na wysoką kobietę w kapeluszu z wielkim rondem i w czarnym długim płaszczu, sunącą majestatycznym krokiem przez wąskie uliczki. Koty zaciekawione wyglądały ze śmietników świecąc wielkimi oczami, kiedy musnęła je jej ręka zaczynały łasić się i mruczeć. Można by się zastanowić co kobieta robi samotnie o tej porze w takiej okolicy, przecież dookoła mogą czaić się rabusie, bandyci i gwałciciele, a według miejskich legend także różnego rodzaju gargulce i inne potwory z tajemniczym i groźnym bazyliszkiem na czele. Tymczasem ona idzie sobie spokojnie z zadziornym uśmieszkiem na twarzy, trzymając w ustach cienki papieros, z którego wydobywa się ta jasna smużka nieokreślonego bliżej koloru, która tak przyciąga uwagę. Wokół cisza, którą przerywają jedynie jej ciche kroki i odgłos wody płynącej gdzieś w kanałach. Zdawało by się że miasto opustoszało, że na te kilka godzin nocnych mieszkańcy rozpłynęli się we mgle, żeby odpocząć od codziennej egzystencji i po prostu na chwilę przestać istnieć. A jednak w jednym z ciemnych zakamarków da się zobaczyć błysk oczu, nie są to normalne oczy ludzkie czy świecące żółtym odblaskiem kocie. Są to wielkie oczy świecące migotliwym kolorowym i jakby wibrującym drapieżnym światłem. To oczy kolorowego potwora… Słychać głośne niskie warknięcie i po chwili tętent kolorowych smoczych stóp. Potwór rwie się do biegu, i z otwartą paszczą, odsłaniając wielkie żółto-filetowe zęby, zmierza w stronę stojącej spokojnie kobiety, która ciągle uśmiecha się w ten sam ironiczny sposób. Następuje ten moment, w którym jest już za późno na ucieczkę, moment w którym obserwator zamyka oczy a mimo to nie może się pozbyć wyobrażenia potwora, który rozszarpuje ofiarę. Ale spokojnie. Możesz otworzyć oczy. Otóż w tym właśnie krytycznym momencie dama wyciągnęła z pod płaszcza torbę. Zwykłą białą ekologiczną torbę. Potwór zdążył jeszcze ze zdziwieniem zmrużyć kolorowe oczy i w tej właśnie pozie zastygł. Pani Artarena krytycznym wzrokiem przyjrzała się torbie, na której widniał teraz wizerunek zdziwionego kolorowego potwora - jedyny ślad jego niedawnej obecności. Pokiwała z zadowoleniem głową, schowała torbę, wypuściła z ust kłębek dymu, który przybrał formę kółka z literą "A" i odeszła powolnym krokiem znikając wśród ciemnych uliczek. Została tylko powoli rozwiewająca się smużka papierosowego dymu…
/w następnym odcinku Pani Artarena spotyka bazyliszka i przy pomocy lusterka wprowadza do swojego asortymentu formy przestrzenne…/
Bogusz Bogatko
0 komentarze:
Prześlij komentarz